Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska wydał odmowną decyzję w sprawie budowy farmy fotowoltaicznej o mocy ponad 70 MW. Inwestor został przedtem wezwany do uzupełnienia raportu oddziaływania na środowisko, a jeszcze wcześniej przeprowadził roczną inwentaryzację przyrodniczą. Co poszło tutaj nie tak?
Nasi klienci często przychodzą do nas z takimi właśnie historiami. Czy można uniknąć sytuacji, w której miesiące pracy i poniesione koszty kończą się odmową RDOŚ? Sprawdź, jak zareagować wcześniej i ograniczyć ryzyka.
Dlaczego tradycyjne podejście często zawodzi?
Prace nad uzyskaniem pozwoleń środowiskowych dla inwestycji OZE zwykle sprowadzają się do zebrania danych środowiskowych (takich jak inwentaryzacja przyrodnicza, monitoring ptaków i nietoperzy) oraz przygotowania raportu oddziaływania na środowisko. Podejście to wydaje się proste i sprawdzone, ale w praktyce często prowadzi do problemów.
Pod koniec wielu postępowań pojawiają się wątpliwości ze strony inwestora lub organów ochrony środowiska. Raport może wymagać np. wprowadzenia ograniczeń zabudowy, które obniża rentowność projektu, lub uzupełnienia badań terenowych, co wydłuża proces i generuje koszty. W skrajnych przypadkach kończy się to odmową wydania decyzji.
Nasze doświadczenia z setkami podobnych inwestycji pokazują, że ważną rolę odgrywa wcześniejsze rozpoznanie uwarunkowań przyrodniczych, czyli tzw. screening przyrodniczy. Na tej podstawie opracowaliśmy kilka zasad, które umożliwiają właściwe zaplanowanie działań i zminimalizowanie ryzyka inwestycyjnego już na starcie.
Po pierwsze lokalizacja
Problematycznym może okazać się wybór miejsca, które nie uzyska pozwolenia lub będzie wymagało wielu ustępstw i czasu. Jako przykład można wskazać farmę planowaną na otwartym polu, która nie mogła powstać z powodu dużych koncentracji migrujących ptaków.
Rozwiązanie stanowi rzetelny screening przyrodniczy. Analiza danych w połączeniu z wiedzą ekspertów pozwala wcześnie rozpoznać główne zagrożenia, takie jak obecność siedlisk chronionych, miejsc żerowania gatunków strefowych czy tras migracyjnych ptaków.
Taka ocena ryzyka umożliwia podjęcie świadomej decyzji o kontynuowaniu projektu, a także zaplanowanie badań i potencjalnych ograniczeń jeszcze przed dużymi nakładami czasowymi i finansowymi.
Po drugie krótsze procedury i mniej poprawek
Częstym problemem jest konieczność uzupełniania badań już w trakcie postępowania. Przykład: RDOŚ zwrócił uwagę, że turbina znajduje się zbyt blisko szpaleru drzew, stanowiącego potencjalne schronienie dla nietoperzy. Brak dowodów na to, że ten szpaler nie ma dla nich znaczenia, może skutkować koniecznością rezygnacji z turbiny lub jej długotrwałym wyłączeniem z eksploatacji.
Na etapie screeningu eksperci analizują elementy funkcjonalne krajobrazu i ich znaczenie dla lokalnych gatunków. Wczesna identyfikacja potencjalnie cennych przyrodniczo miejsc pozwala lepiej zaplanować badania.
Po trzecie działania minimalizujące a koszty
Konieczność wdrożenia działań minimalizujących potrafi znacząco obniżyć opłacalność inwestycji. Przykładem może być farma wiatrowa zaplanowana w odległości 1100 m od gniazda bielika. RDOŚ nakazał montaż systemu detekcyjno-reakcyjnego zatrzymującego turbinę w przypadku zbliżania się ptaka. Dodatkowe koszty i niepewność liczby wyłączeń – zwłaszcza ze względu na możliwość reakcji systemu także na inne gatunki ptaków – mogą zniechęcić inwestorów czy instytucje finansujące.
Screening z wykorzystaniem danych środowiskowych i informacji od organów pozwala wcześniej wykryć takie ryzyka. Wiedza o występowaniu gatunków strefowych umożliwia lepsze planowanie lokalizacji, racjonalne uzasadnienie przyjętych rozwiązań przed organami, przygotowanie badań i realną ocenę prawdopodobieństwa wyłączeń.
Po czwarte właściwe planowanie etapów
Ustalenie kolejności działań i ich zależności pozwala realnie ocenić czas uzyskania decyzji środowiskowej. Problem pojawia się, gdy inwestor próbuje prowadzić kilka ścieżek równolegle, np. rozpoczyna monitoring przyrodniczy przed uchwaleniem miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego. Wprawdzie dane z monitoringu mogą być wykorzystane do lepszego rozplanowania samej inwestycji, lecz istnieje ryzyko, że po dłuższej przerwie ulegną dezaktualizacji.
Prawidłowa kwalifikacja przedsięwzięcia wraz z infrastrukturą towarzyszącą i zaplanowanie kolejnych kroków w czasie dają możliwość spojrzenia na cały proces pozyskiwania decyzji z odpowiedniej perspektywy.
Po piąte znajomość procedur lokalnego urzędu
Choć przepisy są jednakowe dla wszystkich, ich interpretacja przez poszczególne RDOŚ potrafi się znacznie różnić. Przykładem takiego podejścia jest ocena kumulacji oddziaływań i określenie inwestycji branych pod uwagę.
Choć przy inwestycjach wiatrowych analiza powinna obejmować jedynie przedsięwzięcia z już wydanymi decyzjami (np. środowiskową czy pozwoleniem na budowę), część regionalnych ośrodków ochrony środowiska żąda także danych o inwestycjach, dla których postępowania dopiero się rozpoczynają.
Rozwiązanie to analiza sposobu działania danego organu już na etapie screeningu. Pozwala ona przewidzieć lokalne interpretacje przepisów i odpowiednio dostosować dokumentację. Dzięki temu inwestor może opracować strategię działania i uniknąć opóźnień wynikających z różnic proceduralnych.
Podsumowanie
Wczesne rozpoznanie uwarunkowań środowiskowych i proceduralnych umożliwia uniknięcie błędów i skrócenie procesów oraz zwiększa szanse na powodzenie inwestycji. Właśnie takie korzyści przynosi screening.
Choć powyższa analiza opiera się na przykładach inwestycji OZE, te zasady warto stosować przy każdym przedsięwzięciu – od budowy domu po realizację zakładu przemysłowego.



